Kim jest inżynier wymagań? Na czym polega jego praca? Jak wyglądają szczeble kariery na tym stanowisku? Pytamy eksperta: Bogdana Berezę.

 

Jak to się stało, że swoją karierę związał Pan z inżynierią oprogramowania?

Dawno, dawno temu... po studiach psychologicznych w Polsce, wylądowałem w roku 1983 w Szwecji. Jako uchodźca, chciałem jak najszybciej zdobyć sensowny zawód, więc równolegle z rozmaitymi pracami skończyłem studia informatyczne. Tak zostałem programistą. Potem przez kilka lat dłubałem w bitach, protokołach i bajtach, poznawałem nowe języki programowania i nowe systemy operacyjne... świat wydawał się wtedy mały i bezpieczny. ;-)

Pewnego razu - był rok 1993 - zgłosiłem się do firmy, gdzie chciałem pracować jako programista, w obszarze ciekawego systemu operacyjnego czasu rzeczywistego. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej trafiłem nie tylko na specjalistów od tego systemu, ale dostałem się też w ręce pewnego pioniera (nieżyjącego już niestety) Thomasa Vesterlunda. To właśnie Thomas miał odwagę zainicjować biznes testowy. Na dodatek w czasach, kiedy mało kto jeszcze rozumiał, że testowanie, to naprawdę odrębna i ciekawa specjalizacja.

W ten sposób, sam przekonałem się do testowania.

Testowanie, to taka branża, która - jeśli ktoś nie zatrzyma się w rozwoju na poziomie kilku narzędzi do automatyzacji testów lub inne wąskiej, niskopoziomowej specjalności - otwiera nowe przestrzenie. Skoro można testować gotowe oprogramowanie i jego kawałki, to można testować także projekty architektury i wymagania dla systemów.

A stąd tylko jeden krok dzieli nas od testowania wytworów analizy biznesowej, testowania wysokopoziomowego (w którym, niestety nadal dominują metody na wyczucie. Ponadto, od testów produktów i innych artefaktów projektu informatycznego, nietrudno przejść w stronę sprawdzania jakości i skuteczności metod zarządzania. Przy okazji, idąc w tym kierunku ukończyłem zaocznie na Uniwersytecie Londyńskim studia podyplomowe z psychologii organizacji. Przydatne, bo przecież inżynieria oprogramowania, to dziedzina interdyscyplinarna.

Kim jest inżynier wymagań? Na czym polega jego praca?

Inżynier wymagań ma trzy twarze. Po pierwsze, jest tłumaczem: ułatwia porozumienie między IT a biznesem. Używa do tego zarówno narzędzi twardych - na przykład technik modelowania biznesu, procesów i systemów, jak i technik miękkich: negocjacji, komunikacji, prowadzenia warsztatów, rozmawiania z ludźmi, identyfikowania ich potrzeb.

Po drugie, inżynier wymagań bywa trochę wizjonerem, katalizatorem kreatywnych przemian.

Wreszcie po trzecie- jest robotnikiem: rozmawia z ludźmi, wypytuje ich, szuka wymagań, zapisuje, porządkuje, modeluje, zmienia.

Praca inżyniera wymagań odbywa się na wielu różnych poziomach: od zacisza prezesowskich gabinetów, gdzie - zwany wówczas analitykiem biznesowym - bierze udział w tworzeniu biznesowych strategii, poprzez interfejs między IT i biznesem, aż do open space pełnego programistów, którym tłumaczy, co właściwie mają zrobić. Doskonale tę wielopoziomowość opisuje znana blogerka z tej dziedziny, Hania Wesołowska, w swoim artykule "7 poziomów dojrzałości analizy"

Kto może zostać inżynierem wymagań? Kto się do tego nadaje?
Oj, to pytanie mnie nie cieszy :-(

Jest według mnie przejawem modnego w świecie IT naiwnego psychologizowania, szukającego jakichś wzorców osobowości dla roli programisty, testera, kierownika.

Rola analityka jest wieloaspektowa, więc nadają się do niej zarówno ludzie kontaktowi i dominujący, ale też zamknięci w sobie i małomówni. Nie ma jednoznacznego psychologicznego wzorca super-analityka!

Jeśli chodzi o wiedzę i doświadczenie, to wielu inżynierów wymagań wchodzi w tę rolę albo z ról stricte biznesowych, ucząc się po drodze metod systematycznej analizy, albo od drugiej strony: inżynierami wymagań mogą też stać się informatycy, kiedy z bitów i bajtów nauczą się zwracać wzrok w kierunku użytkowników, biznesu i jego potrzeb. Więcej na ten temat piszmy na blogu Polskiego Towarzystwa Inżynierii Wymagań, np. w artykułach "Dla kogo jest analiza?" oraz "Czym zajmuje się analityk biznesowy?"

Jakie tytuły i certyfikaty mają znaczenie w pracy na tym stanowisku?

Dziedzina jest interdyscyplinarna, więc i certyfikacje są rozsiane. Sytuacja jest inna niż np. w testowaniu, gdzie w większości Europy panuje niemal monopol certyfikacji ISTQB.

W przypadku inżynierii wymagań, w Polsce najbardziej znany jest certyfikat REQB, ale np. w Niemczech dominuje certyfikacja IREB.  Bardzo obszernie tę tematykę opisujemy na stronie "Edukacja analityków"

Warto też pamiętać, że znane i popularne certyfikaty z zarządzania projektami - PRINCE 2 lub PMI - tak naprawdę zawierają dużo, dużo wiedzy z dziedziny inżynierii wymagań.

Liczby pokazują, że popularność certyfikatów inżynierii wymagań na razie nie jest imponująca. Przykładowo, jest na świecie ponad milion posiadaczy certyfikatów zarządzania projektami PMI, tyle samo - PRINCE 2. ISTQB zbliża się powoli do pół miliona certyfikowanych osób. Natomiast certyfikaty wspomniane wyżej: IREB, REQB i BCS mają odpowiednio około 33.000, 13.000 i 50.000 uczestników. To różnica skali. To obszar, gdzie można spodziewać się silnego wzrostu.

Jak wyglądają szczeble kariery na tym stanowisku?

Pewną naturalną ścieżką kariery jest wstępowanie po szczeblach (opisanych we wspomnianym artykule "Dla kogo jest analiza?") - od szczegółów analizy technicznej - w górę, w kierunku analizy biznesowej i strategicznej. Z reguły wyższe szczeble kariery analityka osiąga się poprzez kolejne stanowiska kierownicze, aniżeli stricte analityczne. W tym zawodzie jest ten sam problem, co np. w zawodzie testera albo programisty. Osoba świetna technicznie ma niewielkie możliwości merytorycznego awansu: od "młodszego analityka", do "starszego analityka". A co potem? Bywa, że aby awansować, znakomity programista, tester lub analityk systemowy musi zostać - nie zawsze świetnym - kierownikiem działu albo projektu.

Co jest dla Pana najciekawsze w pracy inżyniera wymagań?

Upraszczanie, porządkowanie i ulepszanie. Szansa, aby pomóc sobie oraz innym. Szansa, aby uciec od szkodliwego, wyczerpującego i niestety modnego "heroicznego chaosu" - w stronę dobrej organizacji, zarządzania przez cele, procedur. Czasem aż miło popatrzeć, jak skonfliktowane zespoły, znajdujące się w stanie chronicznej walki, zaczynają zgodnie i sprawnie współpracować, po zrobieniu porządków z wymaganiami! :-)

Jakie są minusy pracy inżyniera wymagań?

Szczerze? Dla mnie osobiście trudne w roli inżyniera wymagań jest to, że bywamy niedoceniani, wręcz trochę lekceważeni. Przyczyna jest prosta: współpracujemy z ludźmi, którzy są od nas lepsi w dwóch ważnych obszarach, biznesu oraz IT.

Oczywiście, że charyzmatyczny szef/ właściciel, jest w pewnych obszarach biznesu lepszy od analityka; w przeciwnym razie analityk nie byłby analitykiem, tylko biznesmenem, prawda? Z drugiej strony, informatycy mają więcej wiedzy i umiejętności informatycznych, w końcu to ich specjalność. Nie trudno więc o sytuację, w której wydaje im się, że prościej i szybciej poradzą sobie bez analityka. Co w późniejszym etapie rodzi gigantyczne problemy.

Każdy słyszał o Napoleonie - wielkim taktyku i niezłym strategu. Ale niemal nikt, poza historykami, nie słyszał o długoletnim szefie sztabu Napoleona, Louis-Alexandre Berthier, genialnym organizatorze. Podobnie bywa z analitykami: fascynują nas biznesowi wizjonerzy, jak Steve Jobs albo informatyczni geniusze, jak Edsger Dijkstra czy Ivar Jakobson, ale inżynierowie wymagań często są zapominani.

Gdzie szukać pracy jako inżynier wymagań?

Wszędzie!

Bo dzisiaj specjaliści od inżynierii wymagań w każdej branży są potrzebni. Jeśli znam się na przykład na hurtowym handlu jabłkami, to przede mną otwarta jest droga do określania wymagań, biznesowych i systemowych dla systemów IT, wspierających ten handel.

Podobnie informatyk / programista, nauczywszy się rozmawiać z biznesem, może stać się inżynierem wymagań.

W pewnym sensie, analityk w swoim rozwoju będzie się oddalał od swoich biznesowych lub informatycznych korzeni i stawał się od nich niezależny. Dobry analityk wykona analizę biznesową w firmach o różnorodnych profilach, oraz przełoży ją na analizę systemową zarówno dla systemów IT, jak i innych rozwiązań.

Tej tematyce poświęcone było niedawne seminarium PTIW "Jak zostać analitykiem"?  Sporo praktycznych wskazówek można znaleźć na cytowanym już blogu analizait.pl.

Jak kształtują się zarobki na tym stanowisku?

Na takie pytania zawsze najlepiej szukać informacji istotnych statystycznie, nie anegdot. Polecam np. wynagrodzenia.pl/moja-placa/ile-zarabia-analityk-biznesowy lub może tutaj? - goldenline.pl/

Skąd czerpać wiedzę na temat inżynierii wymagań? Czy poleca Pan jakieś książki, źródła internetowe, konferencje?

Książek po angielsku mamy setki, a po polsku polecam bez chwili wahania książkę Karla Wiegersa oraz Joy Beatty "Specyfikacja oprogramowania. Inżynieria wymagań". Modne jest móc powołać się na znajomość BABOK (Business Analysis Body of Knowledge), ale to trochę ciężkawe ujęcie. Zaś testerom i programistom polecam "Specyfikację na przykładach" Gojko Adzica.

Polskie źródła internetowe, które warto polecić, to analizait.pl Hanny Wesołowskiej,  portal it-consulting.pl Jarosława Żelińskiego oraz portal Towarzystwa Inżynierii Wymagań requirements.org.pl. Czasopismo? - to w pierwszym rzędzie re-magazine.ireb.org. Konferencji jest sporo, ale klasyka, to oczywiście requirements-engineering.org: te konferencje istnieją od 26 lat!

My (testuj.pl) dodajemy jeszcze do puli szkolenie z Inżynierii Wymagań :-)

Panie Bogdanie, serdecznie dziękujemy za rozmowę! Ale jak to mówią: nie samą pracą żyje człowiek. Nie możemy więc odmówić sobie pytania o Pana hobby, ulubione jedzenie i samochody...

Hobby mam rozmaite, ale w pewną całość spinają je wędrowanie (to hobby mam od... ponad 40 lat) oraz fotografia (świeży nabytek). Niektóre skutki tych zainteresowań można znaleźć na moim prywatnym blogu bukowiny.blogspot.com.

Jedzenie, to rozmaita japońszczyzna i dużo prostej śródziemnomorszczyzny... ale nie pogardzę też ani pierogami ruskimi, ani bryndzovými haluškami so slaninou (na Słowacji) ani veprovou peceni, knedlikem a zeli (w Czechach), a квас, борщ, вареники, мамалига (kwas, barszcz ukraiński, pierożki i mamałyga) też są palce lizać :-).

Samochody: teraz jeżdżę 10-letnią szarą Škodą Octavia, ale myślę, żeby przesiąść się na Jeep Renegade - to pasująca do mnie nazwa!