Branża IT jest otwarta dla każdego. O szczegółach zmiany zawodu opowiada kobieta, matka, testerka oprogramowania.

W jakim wieku można zostać testerem oprogramowania?

Nigdy nie jest za późno na to, by się przekwalifikować. Można to zrobić niezależnie od wieku i bez względu na dotychczasową wiedzę. Wymaga to konsekwencji i determinacji, ale przynosi również wymierne korzyści. Wachlarz specjalizacji IT jest naprawdę szeroki. Pozwala poszerzyć swoje umiejętności w taki sposób, by przy pomocy nowo nabytych kompetencji technicznych całkowicie zmienić bieg dotychczasowej kariery. Jak jednak to osiągnąć? Jak powiedział jeden z najbardziej znanych światowych inwestorów Warren Buffet: „Najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić, jest bycie w czymś wyjątkowo dobrym. Najlepsza inwestycja to inwestycja w siebie”. I od tego trzeba zacząć.

Od logistyka do testera

Moja ścieżka zmiany branży zaczęła się, gdy miałam 34 lata i jako świeżo upieczona mama szukałam sposobu, by pogodzić matczyną tęsknotę z realizacją zawodowych ambicji. Wcześniej pracowałam w branży zupełnie niezwiązanej z IT i mimo kilkuletniego stażu pracy w jednej firmie narastała we mnie silna motywacja do zmiany stanowiska. Zastanawiałam się nad tym, co naprawdę chciałabym robić przez najbliższe kilka, kilkanaście lat. Szalejącym hormonom trudno odmówić więc popołudniowe dziecięce drzemki poświęcałam na analizowaniu potencjalnych ścieżek rozwoju. Bardzo zależało mi na tym, aby mój przyszły wybór, oprócz oczywistej zawodowej satysfakcji, szedł w parze ze stabilizacją finansową. Dlatego zdecydowałam się na branżę IT, gdzie podobno taki mariaż istnieje.

Mówi się, że świat dba o aktywnych i z reguły idzie w sukurs, tym, którzy decydując się zrobić pierwszy krok. U mnie takim sygnałem umacniającym mnie w podjętej decyzji była otwarta rekrutacja do jednej z softwarowych firm na szkolenie dla przyszłych testerów. Rekrutacja, którą wraz z kilkoma innymi kobietami przeszłam pomyślnie.
 

Mamy też mogą zostać testerkami oprogramowania

Koncepcja szkoleń dla kobiet, w tym mam mimo, że dość innowacyjna, odpowiadała na pilną potrzebę zatrudniania specjalistów na rynku IT. Zgodnie z inicjatywą firma miała pomóc mamom w zdobyciu odpowiednich kwalifikacji, by zasilić szeregi branży informatycznej, uzupełniając ją przy tym o cenny, ale pozostający w mniejszości pierwiastek pracowników płci pięknej. Nie bez znaczenia jest fakt, że pomysłodawczynią całego projektu, znakomita specjalistka w dziedzinie testowania, również prywatnie była mamą.

Projekt stanowił całościowy kurs obejmujący wiedzę teoretyczną i praktyczną, nad którym czuwał zespół testerek i specjalistek w zakresie doradztwa zawodowego. Kurs opierał się na popołudniowych zajęciach kilka razy w  tygodniu. Poznawałyśmy teorię testowania, zwinne metodologie wytwarzania oprogramowania, brałyśmy udział w różnych warsztatach, ale również przyglądałyśmy się swoim umiejętnościom w oparciu o analizę mocnych stron metodą Gallupa. Ten bardzo intensywny okres nauki umożliwił zarówno mi, jak i pozostałym uczestniczkom, poszerzenie swoich  kompetencji. Niespełna dwa miesiące, przepełnione codzienną ekwilibrystyką dom – testowanie – dzieci – nauka, zakończyłyśmy zdając egzamin ISTQB Foundation Certificate in Software Testing.

Poszukiwania pracy

Wydawać by się mogło, że teraz z oficjalnym certyfikatem testera manualnego w ręku podbój rynku IT to już tylko kwestia czasu. Nic bardziej mylnego. Jedna z uczestniczek kursu otrzymała propozycję stażu w organizującej projekt firmie. Pozostałe, w tym ja, rozpoczęłyśmy intensywne poszukiwania pierwszej pracy. Patrząc z perspektywy czasu na cały proces przekwalifikowania się, to właśnie ten okres wspominam jako najtrudniejszy. Trudność ta wynikała przede wszystkim z faktu, że rekrutujących się na stażystów, juniorów było i jest naprawdę sporo. Rosnąca konkurencja nie wybacza błędów, a bycie dobrym zwyczajnie nie wystarcza. Trzeba być uważnym i konsekwentnym w swoich działaniach. Myślę, że warto pamiętać o kilku rzeczach:

CV

Bez względu na to, o jakie stanowisko się staramy CV to nasza wizytówka. Zaczynając od oprawy wizualnej, po zawarte tam kompetencje kończąc. Ważne jest, by prezentowany poziom technologii faktycznie odzwierciedlał naszą aktualną wiedzę. (Co zresztą i tak będzie weryfikowane na dalszych etapach rekrutacji). Ponadto, jeśli staramy się o pracę testera, musimy zadbać o to, aby CV nie posiadało błędów, gdyż to obniża szansę na dostanie się na rozmowę rekrutacyjną. Podczas jednej z rozmów kwalifikacyjnych trafiłam na zadanie polegające na znalezieniu w swoim CV błędu. Błędem okazała się nadmiarowa kropka. 

LinkedIn

Kolejną ważną rzeczą jest aktywne i uzupełnione konto na LinkedIn. Nawet jeśli nie czujemy się na siłach publikować tam posty np. z informacją, że szukamy pracy, to dobrze jest potraktować swój profil jako potencjalne źródło informacji o nas skierowane do przyszłego pracodawcy. Opcje wpisywania swoich umiejętności, potwierdzenie ich przez innych użytkowników, czy dostęp do ofert pracy to wartość dodana tego serwisu.  

Networking

Zaczynając od grup na FB, spotkania MeetUp, znajomości w branży, czy wsparcie ze strony wykwalifikowanych konsultantów testowania. Znajomości to przede wszystkim dostęp do wiedzy, okazja na mniej oficjalne rekrutacje, czy po prostu możliwość zaprezentowania siebie. Zdecydowanie jest to dobry sposób na podbicie swoich szans w znalezieniu pierwszej pracy.

Podstawy programowania

Świat IT opiera się na kodzie i nawet jeśli zawód testera manualnego tego nie wymaga, to znajomość podstaw języka programowania zawsze będzie postrzegana na plus. W moim przypadku platformy YouTube i Udemy pomogły mi opanować podstawy Pythona, a świeżo zdobyta wiedza na temat zmiennych, czy obiektów pozwoliła zyskać odwagę, by zapisać się na pierwszy kurs programowania w szerszym gronie. Nie był to jeden z popularnych programistycznych boot campów, ale kameralny kurs programowania w lokalnym ośrodku działań twórczych. Nigdy nie zaszkodzi takich poszukać, bo dość często wychodzą korzystniej finansowo.  

Platformy crowd-testingowe

Warto spróbować swoich sił na np. za pomocą platformy uTest i zdobyć pierwsze komercyjne doświadczenie zawodowe. Dodatkowo, szczególnie na samym początku, jest to pomocne miejsce, by zastosować świeżo zdobytą wiedzę w praktyce tj. poprawnie opisywać błędy, załączać zrzuty ekranu, czytać dokumentację aplikacji czy opis testów. 

Blog

Sposoby na pokazanie, że zmianę branży traktujemy z pełnym zaangażowaniem mogą być różne. W moim przypadku, żeby zwiększyć swoją rozpoznawalność wspólnie z pozostałymi mamami  z kursu założyłyśmy bloga IT MUM. Opublikowałyśmy tam wpisy z teorii ISTQB, recenzje książek, porady dotyczące rozmów kwalifikacyjnych oraz inne interesujące treści, które przychodziły nam na myśl. Blog był z jednej strony miejscem do ugruntowania wiedzy, a z drugiej okazją by pozostawać w kontakcie i wzajemnie się wspierać.

Poszerzanie kompetencji

Branża IT to ciągła nauka i aktualizacja wiedzy. Dla mnie kluczowe było, aby zrozumieć jak najwięcej, dlatego ze względu zakres programowy oraz praktyczny charakter zajęć zdecydowałam się na studia podyplomowe. Była to kolejna edycja studiów dedykowanych przyszłym i świeżo zatrudnionym testerom oprogramowania. W ofercie zawarte były kursy z HTML, CSS, SQL, podstaw automatyzacji i szeroko pojętej jakości w procesie wytwarzania systemów softwareowych. Oczywiście jest to jedno z rozwiązań pozyskiwania wiedzy. To, w jaki sposób będziemy się dokształcać, zawsze będzie wypadkową naszych potrzeb i możliwości czasowych. 

Pierwsza praca

Mając aktualny profil na LinkedIn, dobrze napisane CV, blog, zaplecze kompetencyjne w postaci podstaw programowania oraz ułamek doświadczenia komercyjnego zdobytego na uTest mogłam skupić się na aktywnym szukaniu pracy. Jednak każde kolejne wysłane CV pozostające bez odpowiedzi i każda rozmowa kwalifikacyjna, która nie zakończyła się propozycją współpracy powodowały, że coraz częściej  zadawałam sobie pytanie, czy ten mityczny świat IT jest faktycznie dla mnie? Czy zaczynanie wszystkiego od zera w moim wieku to akt odwagi, czy zwykła brawura?

Za daleką jednak drogą już przeszłam, by iść na kompromisy z własnymi ambicjami. Ostatecznie, po kilku tygodniach szukania pracy i kilku nieudanych rozmowach kwalifikacyjnych otrzymałam możliwość odbycia 3 miesięcznego stażu w jednym z wrocławskich start-upów. Zostałam częścią zespołu, który w oparciu o sztuczną inteligencję stworzył aplikację do prediagnozy medycznej. 

Miejsce do którego trafiłam było wymarzone dla początkującego testera. Wyjątkowo mili ludzie, niezwykle kompetentna mentorka i bardzo dużo testowania. Mogłam wreszcie uczestniczyć we wszystkich scrumowych spotkaniach, nauczyć się współpracy z deweloperami i dość często ścigać się z czasem, gdy produkt wychodził na produkcję. Moim najlepszym wspomnieniem z tego okresu, oprócz oczywistego stresu całkowitego świeżaka, było poczucie satysfakcji, że to, co robię (nawet jeśli w minimalnym stopniu) ma wpływ poprawę jakości życia innych ludzi. 

Po odbyciu stażu zaproponowano mi stanowisko Junior Testera, które oczywiście przyjęłam. Pracowałam tam prawie dwa lata, co było bardzo dobrym doświadczeniem i gdyby nie chęć sprawdzenia się w innych projektach, przy innych produktach, nie miałabym żadnego powodu, by zakończyć współpracę. 

Obecnie

W Internecie, szczególnie na grupach dedykowanych ludziom wkraczającym do świata IT, dość często widoczne są posty użytkowników, którzy chcą się przebranżowić i zastanawiają się jak to zrobić. Jednak kluczową kwestią nie jest pytanie jak to zrobić, ale po co. Czy dlatego, że według powszechnej opinii pracownicy IT żyją bachusowym życiem? Czy może dlatego, by się uczyć, brać udział w różnych projektach, koncertować się na swoim rozwoju, czy rozwijać kompetencje, których do tej pory nie miało się możliwości rozwijać. Szczera odpowiedź na to pytanie powinna wyznaczyć wektor naszych działań. 

Gdy jednak zdecydujemy się na taki krok, przynajmniej moim zdaniem, nie ma jednego uniwersalnego środka na to, by to zrobić. Nie ma sprawdzonej metody, po którą można sięgnąć, by sprawnie się przekwalifikować. Z pomocą mogą przyjść dostępne webinary, kursy, czy eksperci, którzy na pewno merytorycznie nas wspomogą. Natomiast powodzenie całego procesu jest kwestią bardzo indywidualną. Wspomniana we wstępie inwestycja w siebie Warrena Buffeta to jednak sprawa kluczowa, na którą składają się pieniądze, energia, czas (nasz i naszych najbliższych np. gdy opiekują się dziećmi), które musimy poświęcić. Co na dodatek nie zawsze idzie to w parze z gwarancją szybkiego zatrudnienia. 

Obecnie pracuję jako Inżynier do spraw testów i analiz. Mam za sobą projekty testowania API, aplikacji mobilnych, webowych i coraz częściej zwracam się ku testom automatycznym. To, gdzie jestem teraz wymagało ode mnie sporo poświęceń, samodyscypliny i zamiany paska wypłaty z kierownika na stażystę. Jednak drogę, którą przeszłam oceniam jako bardzo wartościową i dziś zrobiłabym dokładnie to samo. Cieszę się, że przy okazji tego artykułu mogłam spojrzeć wstecz bo to, co przeżyłam skłania mnie do uśmiechu.