Rozpoczynamy nowy cykl wpisów pt. "Dzień, w którym zostałem testerem"!
Na łamach naszego bloga, testerzy oprogramowania z krwi i kości będą dzielić się swoją drogą, którą musieli przebyć aby nimi zostać. Opowiedzą Wam historie, które czasem będą przedstawione "pół żartem, pół serio" lecz zawsze będą prawdziwe, jak łzy szczęścia po zakończonym i wymagającym projekcie.
Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak zaczynali zawodowi testerzy i z jakimi zmaganiami musieli się zmierzyć - zapraszamy do przeczytania pierwszej historii!
To nie jest kolejny poradnik o zdobywaniu pracy.
To nie jest kolejny zbiór instrukcji, który w magiczny sposób wskaże Ci drogę do nowej, lepszej pracy.
To kilka zdań napisanych z serca od człowieka, który prawdopodobnie był w takiej samej lub podobnej sytuacji zawodowej. Jeśli zastanawiasz się nad zmianą branży i postanawiasz zostać testerem lub programistą juniorem, to mam nadzieję, że ten tekst (oparty na moich własnych doświadczeniach), pomoże Ci obrać odpowiedni kierunek i poczuć się pewniej w swoich decyzjach.
Nie gwarantuję, że znajdziesz tu cudowny sposób na szybką poprawę swojej pozycji, ale zapewniam, że przyda Ci się to na każdym etapie Twojej dalszej kariery.
Zapewne wszystko to, co za chwilę przeczytasz jest Ci znane w mniejszym lub większym stopniu. Jednak często to, co słyszymy po dziewięćdziesiąt dziewięć razy, zostaje w pamięci i zaczyna procentować dopiero za setnym razem.
Mam nadzieję, że będzie tak i w Twoim przypadku :)
Do dzieła!
Co on tam wie..?
Jestem w trakcie obrony pracy dyplomowej na kierunku Budownictwo. Dodatkowo przez kilka lat prowadziłem własną działalność gospodarczą w branży budowlanej. Wykonywałem pracę w różnych regionach Polski i Belgii. Dołożyłem swoją przysłowiową „cegiełkę” do szpitala w Brodnicy, dworca kolejowego Nowa Łódź Fabryczna oraz wieżowca Złota 44 w Warszawie. Doświadczyłem pracy w zimnie, upale, pracy często po kilkanaście godzin dziennie i zacząłem powoli zawodowo się wypalać.
Doszła do tego specyficzna mentalność ludzi, którzy w budownictwie pracują i nastał moment, kiedy powiedziałem:
Basta! Czas na zmiany!
Rozejrzałem się po rynku IT w poszukiwaniu informacji o dostępności pracy dla „świeżaków” i... trochę zwątpiłem w swoje możliwości.
Jest zatrważająco dużo chętnych, którzy tak jak ja chcą zmienić swoje życie zawodowe. Duża część z nich ma sporo więcej wiedzy i umiejętności ode mnie. Zastanawiałem się:
Co to Jira? , Jak wygląda ten kod w Javie?, Co to GIT ?
I dotarło do mnie, że nie mam żadnych szans na start w tej branży i nawet gdybym zostawił cały swój majątek cygance z Krakowskiego rynku, to najwyżej dostałbym posadę jako podajnik papieru.
Czas wziąć się w garść!
Przecież to nie może być takie trudne, a na pewno nie może to być niemożliwe – pomyślałem.
Rozpocząłem długie wertowanie najdalszych zakątków internetu w poszukiwaniu materiałów w branży IT, na początku z zakresu programowania. Przydatna wiedza zaczęła napływać, jak strumień alkoholu w sobotni wieczór na dobrej imprezie aż do momentu, kiedy zorientowałem się, że to wciąż dopiero kropla w morzu.
Szukając rozwiązania pozwalającego na przyspieszenie zdobywanej wiedzy trafiłem na 5. tygodniowe szkolenie z nauki programowania w Javie. Tutaj nastał chyba największy kryzys, bo dowiedziałem się, że moja wiedza, to nawet nie kropla! To raptem mikroskopijna cząsteczka wody!
Nie poddając się spędzałem na szkoleniu całe dnie i tygodnie. Zmienne, pętle, tablice, kolekcje, Spring, Hibernate, MySQL, HTML, CSS i więcej i więcej i wciąż chłonąłem coraz większe dawki tajników tej nieposkromionej magii. Czułem ogromną satysfakcję i tym większą, że instruktor ze szkolenia zaszczepił we mnie prawdziwą pasję do nauki.
W końcu nastał ten finalny moment i... skończyłem kurs!
Naładowany potężną dawką nowych umiejętności stwierdziłem, że najwyższy czas na znalezienie pracy.
No to teraz świecie przepięknej kariery, otwieraj się przede mną!
Falstart
Wystarczyło zacząć od szybkiego “sklejania” w miarę sensownego CV i szukania ofert pracy, by odkryć wysoko postawioną poprzeczkę nazywaną „Wymagane doświadczenie komercyjne”, która stała przede mną. Niemalże każde ogłoszenie o pracę, które wyświetliło się na monitorze mojego komputera zawierało tą informację, a oferty praktyk i staży były bardziej oblegane niż supermarket przed niedzielą niehandlową.
No ale cóż, jak powiedziało się A to trzeba powiedzieć B.
Zacząłem rozsyłać aplikacje na każdą możliwą ofertę, której warunki spełniałem oraz na każdą, gdzie występowały te trzy potworne słowa.
W końcu po wysłaniu kilkudziesięciu aplikacji pojawia się informacja:
Panie Dawidzie zapraszam na rozmowę kwalifikacyjną.
Oszczędzę Ci opowieści o całym przebiegu tego zdarzenia, bo była to chyba jedna z największych porażek, jakich doznałem w trakcie rozmów o pracę. Tak bardzo mi zależało, że stres pochłonął mnie jednym kęsem.
Nie mogąc pogodzić się z tą porażką oraz myślą, że na tak ogromną liczbę rozesłanych plików CV otrzymałem jedną odpowiedź popadłem w psychiczny dołek.
Czy jest jeszcze dla mnie nadzieja...?
Minęło kilka dni, tydzień, dwa, miesiąc.
Pochłaniałem żywcem informacje o postawie, atrakcyjności i wiedzy potrzebnej do wyróżnienia się na rozmowie kwalifikacyjnej. Stworzyłem unikatowe i rzucające się w oczy CV na bazie porad internetowych ekspertów. Czytałem wszelkie fora, blogi i rozmawiałem z ludźmi o ich doświadczeniach.
W pewnym momencie na jednym z portali społecznościowych zobaczyłem reklamę szkolenia na testera oprogramowania z certyfikatem ISTQB.
Szybki rekonesans wśród trybików mózgowych i... tak! To może być bardzo pomocne!
Nie dość, że zdobędę dwa certyfikaty – jeden za ukończenie szkolenia, a drugi za zdanie egzaminu ISTQB – to jeszcze mogę rozpocząć karierę jako tester oprogramowania i mając doświadczenie komercyjne wskoczę na ścieżkę deweloperską.
Brzmiało to jak genialny i co najważniejsze, realny do spełnienia plan!
Szkolenie vol. 2
Nim się obejrzałem przyszedł czas szkolenia i było to owocnie spędzone kilka dni.
Na szkoleniu poznałem człowieka, który przeżył podobne doświadczenia do mnie. Szkolił się na dewelopera, szukał pracy i również stwierdził, że zacznie od ścieżki testerskiej. Aktualnie pracuje jako tester i może pochwalić się wieloma sukcesami. Normalnie wypisz, wymaluj jak „zawodowa” bratnia dusza.
Z jedną różnicą... okazało się, że to on będzie mnie szkolił! Dominik Gromadzki otworzył przede mną tajniki nie tylko wiedzy testerskiej, ale również jako mój mistrz Jedi przygarnął mnie jako swojego Padawana i wyjawił sekrety jasnej strony mocy podczas szukania pracy.
Czyżby..? Tak? TAK!
Bogatszy o tajniki pradawnej sztuki rozpocząłem swoją walkę.
W ciągu kilku dni rozesłałem ponad 50 aplikacji. Na Linkedinie rozpowiedziałem wszystkim rekruterom oraz headhunterom, że nadchodzę. W gotowości z telefonem w ręku czekałem na przeciwnika, który stanie do słownej walki po drugiej stronie słuchawki. W najbardziej niespodziewanym momencie następuje ta chwila. To wstępna rozmowa kwalifikacyjna przez telefon!
Czuję, że moc jest ze mną i po kilku wyczerpujących minutach otrzymuję zaproszenie na osobiste spotkanie w siedzibie pracodawcy z datą na następny dzień. Z nieposkromioną radością już dzień wcześniej prasuję koszulę, przygotowuję marynarkę i przypominam sobie wszystko to, czego się nauczyłem o przebiegu takiego spotkania.
Nastaje ranek i pełny optymizmu pojawiam się na miejscu, gotowy na każdą sytuację. Rozmowa przebiega spokojnym, ale stanowczym rytmem. Mocna wymiana pytań, wiele konkretów i pozostawione dobre wrażenie. Na koniec usłyszałem, że odpowiedź z wynikiem pozytywnym lub negatywnym może nastąpić w terminie nawet do dwóch tygodni. No cóż, nie pozostało mi nic innego jak tylko czekać.
Następnego dnia około południa rozbrzmiewa telefon i słyszę słowa, które zapoczątkowały wszystko to, o co się starałem.
Panie Dawidzie, gratuluję. Może Pan rozpocząć pracę już w przyszłym tygodniu.
Szok, radość i euforia natychmiast mnie ogarnęły. Życzę każdemu przeżycia takich pozytywnych emocji, jakie wtedy rządziły mną. Cały trud i wszystkie przeciwności zostały nagrodzone.
I wiesz co...?
Dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że praca testera jest bardzo satysfakcjonująca oraz dająca duże możliwości. Jeśli wytrwałeś do tego momentu i również chcesz rozpocząć karierę w tej pięknej branży, to chętnie podzielę się z Tobą pomocnymi wskazówkami.
Konkrety
Na potrzeby tego artykułu, razem z Dominikiem przygotowaliśmy kilka podstawowych informacji, które często są bagatelizowane, a jednocześnie pozostają absolutną podstawą i wręcz połową sukcesu.
Wiele osób pyta mnie, czy warto pójść na intensywne szkolenie z programowania lub testowania. Odpowiem – i tak i nie. Jest to zależne tylko i wyłącznie od Ciebie.
Jeśli jesteś osobą, która ma dużo samozaparcia i umiesz zmobilizować się do codziennej nauki – dasz radę nauczyć się z ogólnodostępnych źródeł. W internecie znajdziesz wiele wskazówek zarówno na YouTubie oraz branżowych blogach. Możesz również skorzystać z wiedzy książkowej, która podparta już poznanymi fundamentami jest dobrym uzupełnieniem.
Jeśli z kolei ciężko przychodzi Ci mobilizacja i codzienne poświęcenie kilku godzin na kształcenie się jest dla Ciebie katorgą, to takie szkolenie może być dobrym początkiem. Musisz jednak pamiętać, żeby na tym nie poprzestać. To ma być pewnego rodzaju zapłon do dalszych działań, bo na szkoleniu zobaczysz raptem zarys swojej ścieżki i tylko od Ciebie zależy, czy pogłębisz tę wiedzę.
Możesz na tym etapie zacząć gromadzić certyfikaty i dyplomy, z ukończonych kursów, szkoleń i egzaminów. Te dokumenty działają pozytywnie na pracodawcę i pokazują, że wkładasz wysiłek w kształcenie się.
Dążąc do ścieżki programistycznej stwórz własną aplikację. Nie musi to być od razu produkt, który sprzedasz za setki tysięcy złotych jednej z zagranicznych firm. Zrób bardzo prostą aplikację, która pokaże, jakie umiejętności programistyczne posiadasz. Nie próbuj kopiować gotowych projektów z internetu, bo często są to projekty już oklepane i widywane przez rekruterów.
Jeśli już dojdziesz do momentu, kiedy uznasz, że Twoje umiejętności pozwolą Ci na zdobycie zatrudnienia, to pamiętaj o najważniejszym aspekcie podczas szukania pracy – o oryginalności. Zarówno Ty, jak i setki innych kandydatów na stanowiska juniorskie, będziecie mieli podobne osiągnięcia i zasób wiedzy.
Pierwszym krokiem, który pozwoli Ci się wyróżnić jest CV. Pewnie kiwasz teraz głową i myślisz sobie, czemu o tym wspominam skoro jest to takie oczywiste. A no właśnie dlatego, że ponad 90 % aplikacji kandydatów wygląda niemalże tak samo. Ten sam nudny czarny lub niebieski tekst zawierający doświadczenie i wykształcenie na białej kartce formatu A4.
Wyobraź sobie, że wchodzisz do sklepu spożywczego i widzisz cały regał ciastek zapakowanych w takie same czarne opakowania. Pośród nich leży jedno, które ilością kolorów i wzornictwem mocno wyróżnia się z całego regału. Które ciastka wybierzesz? Sam odpowiedz :)
Często jestem pytany o to, czy posiadam jakieś szablony, na bazie których można stworzyć życiorys. Za żadne skarby nawet nie waż się wypowiedzieć tego słowa w tym kontekście. To właśnie niszczy całą oryginalność. Nie bój się kolorów i niestandardowego wyglądu. Dołącz ciekawe zdjęcie, które nie będzie zdjęciem z dowodu osobistego. Niech to będzie oryginalne zdjęcie, które oddaje Twój charakter. Tu masz olbrzymie pole do popisu. Jeśli nie masz doświadczenia, którym możesz się pochwalić w CV, to skup uwagę rekrutera na pole z umiejętnościami. Zastosuj ciekawe wzornictwo, jednocześnie pamiętając o tym, żeby informacje były czytelne i zrób wszystko, aby obca osoba widząca tą kartkę, chciała zawiesić oko na dłużej niż trzy sekundy.
W końcu dojdzie do momentu, kiedy zostaniesz zaproszony na osobiste spotkanie z pracodawcą. Większość kandydatów nie potrafi się wyróżnić i zwykle po prostu odpowiada na pytania osoby z naprzeciwka czekając na koniec rozmowy i ewentualny jej rezultat. Twoim zadaniem jest przejąć przysłowiową pałeczkę i zacząć zadawać pytania. W ten sposób zmusisz drugą osobę do myślenia oraz pokażesz, że znasz reguły pracy. Oto lista kilku bardzo pożytecznych pytań, które pozytywnie wpłyną na Twoją rozmowę kwalifikacyjną:
- Jakich narzędzi do pracy zespołowej używacie?
- Pracujecie w waterfallu, kanbanie czy scrumie?
- Ile osób liczy zespół do którego trafię?
- Zespół składa się z Polaków, czy również z obcokrajowców? (w kontekście języka do porozumiewania się)
- Czy i w jaki sposób będę porozumiewać się z deweloperami?
- Co będziemy testować?
- Trafiam do projektu nowego, czy utrzymaniowego?
- Ile czasu trwają u Was sprinty?
Pamiętaj, że przygotowując sobie odpowiednio dużo pytań zdobędziesz cenne informacje o firmie i pracy, a dodatkowo spowodujesz, że przez długi czas spotkania będziesz je kontrolować. Po wszystkim zapewniam Cię, że wychodząc ze spotkania nie będziesz zwykłym kolejnym kandydatem, który przychodzi z błagalnym spojrzeniem o posadę. Rekruter to też człowiek – znajdź relację i staraj się po prostu rozmawiać :)
Sposobów na wyróżnienie się i pozostawienie po sobie trwałego śladu jest bardzo wiele. Każdy w zależności od swoich mocnych cech charakteru, przy odpowiednim wysiłku z pewnością znajdzie swoje własne metody i prędzej czy później spełni swoje zawodowe marzenia. Ciężka praca nad sobą procentuje na każdym etapie życia – prywatnego oraz zawodowego, dlatego zawsze bądź sobą i z każdym dniem twórz nowego lepszego JA.
Powodzenia!